czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział 1 "Chcę zapomnieć, ale jak na złość nie potrafię..."


Patrząc wstecz na moje dotychczasowe życie mogę śmiało stwierdzić, że jest one pasmem samych zwycięstw i momentami przykrych, mniej istotnych chwil. Może to podejście wydawać się trochę pyszne (nie chodzi o jedzonko ;D), ale taka jest prawda. Jestem Hermioną Granger i cokolwiek trafiło w moje ręce zostało  potraktowane moimi rozwiniętymi zdolnościami magicznymi jak i prosto mówiąc ludzkimi. Od dziecka słyszałam tylko w koło: jaka ona bystra, uczciwa, kochana, inteligentna, zdolna, etc. Ciągle to samo. Dążyłam do czegoś wielkiego, chciałam coś osiągnąć. Wiadomo, że potrzeba nie lada umiejętności i chęci, oczywiście pomocne było także moje zamiłowanie do książek i nauki żeby osiągnąć to co teraz posiadam. Rodzice zawsze mi powtarzali, że edukacja jest najważniejsza i naturalnie moje dobro.  I oczywiście mieli rację. Ale.. Siedząc przed lustrem i próbując poukładać sobie wszystkie myśli dochodzę do tego, że czegoś mi brakuje. Że jednak nauka nie jest wcale najważniejsza. Brakuje jeszcze tam miejsca na przyjaciół i miłość. Momentalnie opuściłam głowę i pozwoliłam wyciszyć swój mózg, do którego powracały niemiłe wspomnienia z ostatnich dni.
Czyli to wszystko co mi mówiłeś to były.. KŁAMSTWA ?!
Nie chciałem żeby tak wyszło. Po prostu zapomnij. 
PIERWSZA ŁZA
Wiesz, że nie potrafię. Nigdy nie zapomnę..
Żegnaj.
DRUGA ŁZA
Nie odchodź !
CISZA
...
 Moje ciało jakby na chwilę zastygło w bezruchu, ręce szybkim ruchem wytarły prawie niedostrzegalną łzę spływającą po moim policzku. Bardzo powoli zmusiłam się do tego aby powrócić do poprzedniej czynności, ale było to trudne, bo gdzieś wewnątrz bałam się spojrzeć na swoją smutną twarz by po chwili, jak co dzień od tamtego pamiętnego dnia nałożyć na siebie maskę obojętności. Tyle kłamstw, cierpienia, nieprzespanych nocy.. Próbowałam tamować te wszystkie przykre uczucia w sobie, na początku nawet dobrze mi szło, nikt nic nie podejrzewa, ale w samotności jestem bezsilna wobec tego wszystkiego. Chcę zapomnieć, ale jak na złość nie potrafię...
Pomimo wszelkich obaw zdołałam spojrzeć na swoje odbicie. Zaczerwienione oczy, smutny wyraz twarzy, innymi słowy bezsilność wobec wszystkiego. Energicznie zdobyłam się na uśmiech i po sprawie. Tylko zdolny obserwator dostrzegłby jeszcze głębiej masę cierpienia. Otrząsnęłam się ze wspomnień, przetarłam zmęczone oczy, przeczesałam zwinnym ruchem brązowe loki. Teraz już lepiej. Aby odgonić złośliwe myśli rozejrzałam się po pokoju i odszukałam obiekt moich poszukiwań. Wzrokiem zatrzymałam się na kawałku pergaminu, który bezwiednie leżał na moim łóżku. Jeszcze lekko trzęsącą się dłonią sięgnęłam po korespondencje. Po chwili delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gotowa na odpowiedź sięgnęłam po pióro i atrament. Adresatką była moja przyjaciółka Ginny. Tylko ona tak naprawdę wiedziała co w tym momencie dzieje się w moim sercu i jestem jej naprawdę wdzięczna, że wraz z Ronem zapraszają mnie do Nory na ostatni tydzień wakacji. Przyjaciele. Usiadłam delikatnie na łóżku i znów jak to miałam ostatnio w zwyczaju odpłynęłam we wspomnieniach, ale tym razem obfitujących w pozytywne zdarzenia. Tyle razem przeszliśmy i jesteśmy nadal nierozłączni. Ginny, która jest mi bliska jak siostra, niewiele młodsza, ale godna zaufania. Następny był Harry, słynny Harry Potter, który ciągle wplątywał się w tarapaty, odważny, zdolny, łamiący wszystkie zasady, ale z nim też zawsze mogłam porozmawiać i pomóc w lekcjach, był osobą, z którą przeżyłam najwięcej wspaniałych przygód. I na samym końcu był Ron.. Mimochodem westchnęłam i przymknęłam lekko oczy. Ron był naprawdę świetnym przyjacielem, ale muszę przyznać, że tylko przyjacielem. Pełen humoru, troszeczkę niezdarny, aczkolwiek bardzo pocieszny. Skrywa wewnątrz swoje uczucia, ale wiem, że pomimo tego, że już tak długo się przyjaźnimy to jest wielkie prawdopodobieństwo, że coś do mnie czuje i tego obawiam się najbardziej, bo nie chciałabym zniszczyć tego co zostało dotychczas zbudowane pomiędzy nami. Relacje przyjacielskie, braterskie były dla mnie idealnie, ale jego to chyba nie satysfakcjonuje. A na domiar złego to jestem pewna, że nic do niego nie czuje. Żyję z nadzieją, że wszystko się dobrze potoczy. Zakończyłam wszystkie myśli wraz z pojawieniem się mojej sowy, której wręczyłam pergamin, podałam miejsce dostarczenia i szybko zbiegłam na dół żeby oznajmić rodzicom, że jadę na resztę wakacji do przyjaciół. Tata zajęty oglądaniem mugolskich wiadomości oznajmił, że nie ma nic przeciwko temu, bo jestem już prawie dorosła i ma do mnie zaufanie. Mama zaś uśmiechnęła się smutno, bo nie mogła znieść myśli, że to będzie mój ostatni rok w szkole dla czarodziei i będzie musiała pogodzić się z rozpoczęciem przeze mnie dorosłego życia. Chciała żebym była wiecznie mała, cicha i grzeczna. Bała się przyszłości bardziej ode mnie. Nie przeszkadzało mi to, że była nadopiekuńcza, ale musi zaakceptować wszystkie zmiany tak jak ja. Ucałowałam obojga, porwałam jabłko ze stołu i poleciałam do siebie na górę. Zaplanowałam spotkać się z rudowłosą na Pokątnej jutro w południe. Na obecny moment zbliżał się już wieczór, a jeszcze muszę się spakować! Gdyby nie to, że znajduję się w domu, w środku mugolskiej mieścinki to złapałabym za różdżkę i jednym ruchem uprzątnęłabym względny bałagan w pokoju i pochowała rzeczy do torby. Irytujące jest to, że jeszcze nie mogę używać magii poza szkołą. Wtedy wszystko wydałoby się prostsze. Przegryzając jabłko w ekspresowym tempie uprzątnęłam pokoik, spakowałam wszystkie ciuchy i inne niezbędne rzeczy co chwilę zmieniając zdanie czy wziąć czy zostawić. Tak na dobrą sprawę to lekkie zakupy nie tylko szkolne przydałyby mi się, bo tak jak tata powiedział to zaczynałam wyglądać coraz bardziej jak kobieta. Może nie ubrał słowa w idealny sposób, ale wiedziałam co ma na myśli. Może lekko się zmieniłam, urosłam „gdzieniegdzie”, ale nie zmienia to faktu, że dalej postrzegałam siebie tak jak dawniej: nie wyróżniająca się niczym prymuska. Skarciłam siebie w duchu, bo znowu zajmowałam swoją głowę niepotrzebnymi myślami. W miarę spakowana ruszyłam dziarsko w stronę łazienki, wzięłam bardzo szybki prysznic i podekscytowana jutrzejszym spotkaniem wskoczyłam do łóżka. Pierwszy raz od tamtego wieczoru zasnęłam z uśmiechem na twarzy jednak nie wiedziałam, że zdarzenia, które później mają nastąpić przyczynią się do zmiany mojego życia.

2 komentarze: