sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział 2 "Piękny sen"

Miłej lektury :)



W pokoju rozległ się donośny dźwięk,  masywny budzik stojący na nocnej szafce zadzwonił po raz trzeci i nieskutecznie, ponieważ brązowowłosa gryfonka nadal smacznie spała. Powtarzała tylko na głos: „Jeszcze chwilkę, malutką chwilkę” i przewracała się na drugi bok. Pierwszy raz od bardzo wielu dni dziewczyna miała piękny sen i podświadomie robiła wszystko żeby nie został zakończony...
Była ciemna noc. W dali można było usłyszeć jedynie ciche pohukiwanie sów oraz szepty okolicznych ptaków. Krajobraz był pusty i wszystko wydawało się mroczne oraz podejrzane, drzewa sprawiały wrażenie wyższych, krzaki tajemniczo pozmieniały swoje miejsca, a zwierzęta pochowały się do swoich norek. Miejsce Słońca zajął piękny Księżyc, którego srebrne odbicie zajaśniało na tafli jeziora. Odgłosy zwierząt przerwały wolne kroki dochodzące z niedalekiej odległości. Przyspieszone bicie serca, a także lekko drżące ręce prawdopodobnie z podekscytowania charakteryzowały nadchodzącą postać. Była to kobieta. Młoda kobieta, zmierzająca coraz szybciej w stronę jeziora. Podniosła wysoko głowę w skutek czego dało się odczytać z jej twarzy lekką panikę w szybkim tempie zastąpioną szczęściem. Z czego ona tak się cieszyła? Usiadła delikatnie jakby z obawą na ławeczce pod wysokim drzewem. Rozejrzała się szybko za siebie. Trochę spokojniejsza rozluźniła wszystkie napięte mięśnie następnie ustabilizowała mocne bicie serca, a na samym końcu wzięła głęboki wdech. Czuła się idealnie. Przymknęła obie powieki by rozkoszować się chwilą ciszy. W tym samym momencie do wskazanego miejsca zbliżała się druga postać. Była ona o wiele spokojniejsza, ponieważ w głowie miała ułożony plan, idealny plan, który musi się udać. Kiedy światło padło na twarz nieznajomego mężczyzny na pierwszy rzut oka był on trochę przejęty, ale nie negatywnie, bo to co ma za chwilę zrobić było planowane od bardzo dawna i wszystko miało być idealne. Uśmiech na wspomnienie kobiety zamieszkał na jego przystojnej twarzy. Był coraz bliżej i bliżej. Nie ma odwrotu, albo teraz, albo nigdy. Odruchowo ścisnął przedmiot w prawej ręce. Był na miejscu. „Jaka ona jest śliczna i niewinna” - pomyślał mężczyzna, a jego serce zaczęło bić coraz szybciej i szybciej. Bądź mężczyzną i zrób to! Przykląkł na kolanie, chwycił delikatnie rękę swojej wybranki, która jakby gotowa na to wszystko otworzyła oczy i powiedział:
- Hermiono Granger, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Nastała chwila ciszy. Kobieta spojrzała głęboko w oczy mężczyźnie, którego kochała nad życie i odpowiedziała bez namysłu...
Budzik zadzwonił po raz czwarty i tym razem skutecznie, bo brązowowłosa zerwała się szybko z łóżka. Nikt w tym momencie nie chciał jej widzieć, a ona sama nie pokazałabym się nikomu w takim stanie. Włosy odstające pod różnymi kątami, ślad po odciśniętej poduszce na prawym policzku. Jej serce uderzało tak mocno jakby chciało się wydostać z klatki piersiowej. Była zła na siebie i na ten cholerny budzik, który przerwał jej sen w takim momencie! Wiedziała, że ten sen był o niej i możliwe, że o jej przyszłości, bo wydawał się mocno prawdziwy. Chciała żeby był prawdą, ale chwileczkę... Tą kobietą, która siedziała na ławce w tamtym miejscu była oczywiście ona, to było pewne, ale...
- Kim do cholery był ten facet? – Hermiona pytała się siebie co chwilę na głos, ale odpowiedzi na to pytanie niestety nie znała. Gdybym zapamiętała chociaż jego twarz. A co było dziwne, nadal miała ciarki na ciele po dotyku jego dłoni, a jego oczy... Można było w nich odczytać wszystkie emocje grające w jego duszy. Tego widoku nigdy nie zapomnę. I znowu się rozmarzyłam! Potrząsnęłam głową i spojrzałam na zegarek. Była 9:30, więc mam tylko 30 minut do spotkania z Ginny! Spakowana byłam już od wczoraj, więc zostaje mi tylko szybkie poprawienie wyglądu i będę gotowa do wyjścia. Prysznic, lekki makijaż, ubranie się i śniadanie, udało mi się zrobić to wszystko w ekspresowym tempie. Na sam koniec pobiegłam do rodziców żeby się pożegnać i oczywiście obiecać, że będę w przyzwoitych odstępach czasu pisać listy. Wychodząc usłyszałam jeszcze tatę wołającego z kuchni:
- Mionka, kochamy cię bardzo i uważaj na siebie, bo teraz wszędzie można wpaść na jakiegoś wariata!
Roześmiałam się serdecznie na słowa taty i pomachałam im po raz ostatni. Przełknęłam głośno ślinę, bo pożegnania te wielkie i mniejsze były dla mnie uciążliwe, bo w końcu miałam ich zobaczyć dopiero na święta. Na otrzeźwienie się z negatywnych myśli chwyciłam swoją walizkę i pomaszerowałam dziarsko kilka budynków dalej by bezpiecznie teleportować się na Pokątną. W trakcie teleportacji słowa taty dalej dudniły mi w uszach, było to dziwne uczucie, bo nie wiedząc co później się stanie było mi pisane trafić na tak zwanego wariata, który w moim życiu niemało namiesza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz